wtorek, 10 maja 2011

klapy

Dziś w moim instytucie ktoś rozmontował klapy sedesowe we wszystkich łazienkach budynku. Szczerze przepraszam, że tematem są właśnie te klapy, ale szalenie mnie zaintrygował ten problem. Otóż człowiek stawał "na narciarza" na wszystkich ubikacjach i rozmontowywał klapy. Wiem, bo z panią sprzątającą często ucinamy sobie życiowe pogawędki, a pani przeprowadziła małe śledztwo, nieskomplikowane zresztą, bo na ubikacjach zostały ślady zabrudzonych butów. I tak mnie to lekko uderzyło, ten sposób, w jaki człowiek może spędzać czas. Wolny czas, jak zakładam. Kiedy ja czytam ostatnie rozdziały przed historią literatury, a myślami już stamtąd wychodzę, jakiś człowiek postanawia zostać po swoich zajęciach, około 15, ( a trzeba pamiętać, że o 15 połowa studentów od czterech godzin jest już w domu) i rozmontować klapy sedesowe. I tak myślę dalej nad tymi rozdziałami; może to performance? Byłam niedawno w zielonogórskim BWA i to chyba najgorzej wydane dwa złote, więc widziałam co ludzie potrafią nazwać sztuką, a była to płyta pilśniowa i dwie metalowe rurki. Może ten demonstracyjny wandalizm to wysoce symboliczny przejaw artyzmu, którego z panią sprzątającą nie rozumiemy?

Pani rozwaliła sobie palec przykręcając je z powrotem, a ja poszłam na kolokwium.