poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Sezon ogórkowy

Rozmyślam nad przysłówkiem, który określiłby jak to się teraz wszystko odbywa. Musiałby skwitować ostre przejścia pomiędzy życiowymi etapami, przeprowadzki, wyrzucanie na śmietnik i z głowy balastów, a zarazem spędzanie nowych. Przewartościowanie, gotowanie obiadu, patrzenie w sufit i frustracje. Trzynaście i pół kilograma siostrzenicy i jej kojącego śmiechu. Napięte oczekiwanie na zmianę i jednocześnie głęboki, bezpieczny sen w towarzystwie najwłaściwszej pod słońcem osoby. Karcenie samej siebie, nerwobóle codziennie przed dwudziestą pierwszą, czytanie artykułów o pogoni za sukcesem. Otwarte pliki tekstowe, zgubione kropki, urządzanie życiowej przestrzeni, łaknięcie natłoku spraw. Tak to się wszystko odbywa, latem, w sezonowym, nieznośnym przestoju, który podnosi co roku ciśnienie mojej krwi, a który, koniec końców, wychodzi mi zawsze na dobre, na normalne, na spokojne.