poniedziałek, 15 marca 2010

it is still myself that I choose

Kowno pokazało swoją rodzinną, malowniczą, sielską i anielską stronę. Momentami miałam znów sześć lat i zbierałam jajka z kurnika ciotki, mimo, że mam dwadzieścia, żadnych kur nie widziałam i po prostu spotkałam tam wspaniałych ludzi, którzy są tak zadziwiająco normalni, że aż zaskakujący. Podróżowanie po okolicach też miało swój urok. Wdrapywanie się na najwyższe wieże, silny wiatr, zjeżdżanie po śniegu i to cudowne uczucie skręcania w środku kiedy zobaczy się sztukę, która zachwyca tak, jak kiedy ma się trzynaście lat i czyta się pierwszy, dobry wiersz. Taki był ten weekend i takim chcę go zapamiętać dołączając plany, że wrócę wiosną i będzie jeszcze lepiej.

Wcześniej wizyta w Domu Kultury Polskiej i niespodzianka w postaci Polaków tam spotkanych, a raczej ich najsłodszego akcentu, jaki słyszałam. Podobno to czytają, więc ślę uściski. Może to budowanie namiastki domu, ale cieszą mnie takie spotkania, jak i ostatnio domatorstwo w moim łóżku metr na dwa i pół (na oko), kiedy tylko się da i już zaprzestanie erasmusowych regułek "Hi, where are you from?" i bycia otwartą i żądną integracji.
Tymczasem nadrabianie zaległości na uczelni (tak, niestety w Wilnie też mają uniwersytet, który o sobie przypomina). Ugotowałam pierwszą zupę, którą nie wstydzę się kogoś poczęstować i kupiłam bilet do Warszawy. Rano na skajpie tata trzymał w ręku nasz ulubiony kubek i to było fajne. W kuchni herbata z T. i znów to uczucie, że odpoczywam tu naprawdę pod wieloma względami i jak przypomnę sobie niektóre dni w ZG, kiedy wstawałam o szóstej, a pierwszą wolną chwilę znajdowałam przed północą, to robi mi się raczej nieswojo. W piątek wyjazd na Białoruś. Sylwia mówi, że ja to "taka swojska dziewuszka", więc na pewno sobie poradzę.


3 komentarze:

  1. czego Olu się doczekałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no wiadomo - nowej notki!
    sprawdzanie, czy coś nowego dodałaś stało się także moim cogodzinnym rytuałem, choć przecież wiem, kiedy coś "spłodzisz" - a co dopiero musi czuć taka Oluchna?
    To bardzo ciepła notka, tak jak promyczki za oknem i Cioteczka Rima w Kownie.

    OdpowiedzUsuń