wtorek, 23 marca 2010

Trudno mi napisać coś o kraju, który urzekł mnie pod każdym względem, którego specyfika była wyczuwalna w każdym szczególe, który pozwolił mi utwierdzić się w przekonaniu, że nauka rosyjskiego, jest tym na co mam ochotę - trudno opisać to wszystko, skoro będę musiała podsumować to smutnym faktem, że za nic w świecie nie poradziłabym sobie z patriotyzmem, gdybym była Białorusinką. Traktując cały kraj jak jeden wielki skansen, spędziłam tam trzy dni testując swoją wytrzymałość, przemoknięte buty, polskich współtowarzyszy, obserwując i chłonąc otoczenie. Zaliczam tę podróż do jednej z najbardziej interesujących w życiu i obiecuję sobie tam wrócić, a już na pewno wyjechać do Rosji. I tu moment, gdy ciepło myślę o Gosi, niesamowitej osobie i mojej nauczycielce, która zaraziła mnie radością czerpaną z nauki tego niesamowitego języka.

Tylko chwila na odespanie i wyjazd do ZG z dłuższym postojem w Warszawie. Najprawdopodobniej czeka mnie tam absolutny brak czasu na sprawy typu internet, więc życzę wiosny i zapowiadam kolejny odzew już z Wilna, w kwietniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz