niedziela, 4 kwietnia 2010

Jeżdżenie w dresach po seler i wysłać mamie totolotka to urocze czynności bez względu na to, jak brzmią. Dom ma właściwości rozleniwiające, a ja zupełnie im się nie opieram obmyślając podróże, pracę i pisanie, czyli kwestie jak najbardziej istotne mimo wszystko. Przede mną jeszcze tylko : poukładanie życia prywatnego, spakowanie komputera, 17h podróży, książka do przeczytania, kilka testów do napisania, umówione spotkania, pewnie jeszcze jakieś -ania, trzy miesiące w Wilnie, ale wirtualnie w Polsce, radzenie sobie ze wschodnią Europą, kontemplacja wiosny, zdobycie jeszcze jednego stypendium i radość.

Przyjazd do domu sprawił mi ogromną przyjemność, ale niektóre części mojej głowy chcą wracać, bo wiedzą, że czeka je na Litwie jeszcze dużo do przeżycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz