poniedziałek, 1 marca 2010

W ciągu ostatniego miesiąca mój wysiłek umysłowy ograniczał się do czytania książek, skupiania się na zrozumieniu mapy i przymusu używania innych języków niż polski, nawet jeśli było już bardzo późno i nie wszyscy na sali byli trzeźwi. Przede mną dwa średniej długości teksty do przeczytania na jutrzejsze zajęcia z teorii wojny i pokoju, a moja głowa czuje fizyczny ból na samą myśl o zabraniu się do nich. I jest to smutne.

Smutne natomiast w żadnym stopniu nie są moje marcowe plany. W piątek o tej porze najprawdopodobniej będę bardzo zajęta małżeńską wizytą i tak też zostanie aż do poniedziałku, następny długi, litewski weekend spędzimy z Sylwią w Kownie, a jeśli Bóg i pan konsul dadzą, około dziewiętnastego powinnam być na Białorusi. Przy czym mam też informacje przydatne: na tydzień przed Wielkanocą mam zamiar wrócić do domu, więc już się cieszę na Państwa widok ;)

Bym zapomniała. Paweł ma dziś urodziny. I tu następuje moment w ciągu dnia, w którym jednak chciałoby się być w Zielonej Górze.

3 komentarze:

  1. Wreszcie pojawiłam się na blogu! hurra!:)
    Pawłowi, choć znam tylko jego głos, życzę sto lat bez zapalenia gardła!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. wszystkiego najlepszego z okazji międzynarodowego dnia pisarzy! :D
    2. ciesz się, że nie musisz uczyć się gramy opisowej ;)
    3. tydzień przed Wielkanocą... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak tak, wiem, nieco spóźniony komentarz, ale ja dopiero od dziś tu u Ciebie...jeśli to TEN Paweł, za którym tak tęskno - to chcę Ci tylko powiedzieć, że "WY" - jesteście dla mnie jedną z piękniejszych nowin w ostatnim czasie. Cieszę się jak dziecko, z bardzo wielu powodów :-)I bardzo gorąco kibicuję i trzymam kciuki. Za wszystko :-D

    OdpowiedzUsuń