czwartek, 11 lutego 2010


Znów naraziłam się swoją ignorancją mieszkańcom wschodu. Strzelanie tu gaf jest w moim stylu, całe szczęście jednak, że gruzińscy bracia to tacy ciepli ludzie. Nad kieliszkami wódki w knajpie o jakiejś dziwnej, litewskiej nazwie uczyli mnie gruzińskiego alfabetu.

Poza tym niedosypianie, spokój, organizacja planu, integracja polsko-białorusko-niemiecko-fińska i międzynarodowa kolacja dziś wieczorem. Zbiera mi się na smutny wpis o fińskich zwyczajach i sposobie rozumowania, ale to nie dziś. Zdajemy jutro egzamin z litewskiego, proszę trzymać kciuki. Wszystkim, którym obiecałam maila, a nie dotrzymałam słowa, obiecuję jeszcze raz, jak tylko będę musiała więcej czasu spędzać w domu i się uczyć. ("Dom" czyli akademik - uśmiechnęłam się właśnie do siebie).


1 komentarz:

  1. to już wiem, czego będziesz mnie uczyć na nudnych zajęciach w przyszłym semestrze! :D po cyrylicy nadchodzi gruzińska wersja alfabetu;)

    OdpowiedzUsuń